Stworzenie własnego sklepu z aplikacjami oraz bliższa współpraca z operatorami i programistami - to założenia nowej strategii Nokii, słabnącego lidera na rynku komórek.
Pulchny i niewysoki człowiek wybiegł na scenę lekkim truchtem, niczym bokser na ring. Firma, którą kieruje, jest zawodnikiem wagi ciężkiej, bo wciąż sprzedaje więcej komórek niż konkurenci. Jednak na koncie ma wiele przegranych rund. W ostatnim kwartale 2010 r. po raz pierwszy klienci kupili więcej telefonów z systemem Android firmy Google niż z Symbianem Nokii. Apple z iPhone'em oraz tajwański HTC i jego najnowsze telefony wypierają fińskiego giganta z lukratywnego rynku smartfonów. Tydzień temu Nokia obniżyła prognozę finansową na II kwartał i wstrzymała dalsze prognozy na ten rok. Jej akcje zaliczyły najgłębszy spadek w historii.
Stając na scenie hotelu Manchester Grand Hyatt w San Diego, prezes Nokii Stephen Elop nie miał łatwego zadania. Tym bardziej że chwilę wcześniej blisko 3 tys. programistów z całego świata oklaskiwało Petera Chou, prezesa HTC, który roztaczał przed nimi świetlane wizje przyszłości smartfonów.
fot: nokia, nokia n97 mini
Cytat : - Czasy się zmieniły - zaczął Elop. - Na dzisiejszym rynku komórkowym walka telefonów zamieniła się w walkę całych ekosystemów. Dlatego Peter z HTC jest teraz naszym przyjacielem, bo produkuje też urządzenia pracujące na systemie Windows - wyjaśnił. Nokia w styczniu zawarła umowę z Microsoftem i w nowych smartfonach wykorzysta jego system Windows Phone 7. - Naszym konkurentem nie jest HTC, jest nim Android. To prawda, Peter pracuje też dla nich, ale jakaś część jego osobowości jest dla nas przyjazna i właśnie o niej mówię - zażartował prezes Nokii.
Jego obecność na konferencji Uplinq zorganizowanej przez Qualcomm - jednego z największych na świecie producentów procesorów dla urządzeń mobilnych - dla wielu była zaskoczeniem. Jeszcze niedawno był to jeden z największych wrogów fińskiego koncernu. Obie firmy spotykały się ze sobą wyłącznie w salach sądowych, walcząc o ochronę patentów. Jednak Elop wyznał, że z prezesem Qualcommu Paulem Jacobsem spotkał się 21 września ubiegłego roku, czyli już pierwszego dnia po objęciu stanowiska szefa Nokii. - W tym roku przy pomocy Qualcommu wprowadzimy nowe telefony z systemem Windows - zaznaczył Stephen Elop. Według nieoficjalnych informacji Nokia ma wkrótce ogłosić zakup procesorów Qualcommu, jednak jej prezes nie powiedział tego wprost. Dziś fiński koncern, podobnie jak koreański Samsung, kupuje je od firmy Broadcom.
- Apple, wprowadzając iPhone'a, zaoferował użytkownikom zupełnie nowe doznania. Jednak, jak to Apple, trzyma swój system pod kluczem. Android Google'a jest otwarty, ale pytanie brzmi, jak bardzo jest otwarty i na jak długo. Naszym celem jest zbudowanie trzeciego co do wielkości środowiska po iOS Apple'a i Androidzie - ogłosił Elop. I przypomniał, że jeszcze w 2004 r. do Nokii należało 40 proc. rynku komórek w USA. - Dziś nie jesteśmy tu silni i musimy się trochę zmienić - przyznał.
Pierwszym krokiem ma być zadowolenie konsumentów. Według prezesa Nokii nic nie pomoże, jeśli człowiek nie będzie uśmiechał się na widok telefonu w sklepie. Na razie ludzie nie uśmiechają się na widok telefonów z Windows. Nokia tłumaczy to tym, że dla większości producentów najważniejszy stał się Android, gdyż szybko zdobywa udział w rynku. Finowie wierzą, że uda im się to zmienić. - Telefony z Windows są wysoko oceniane przez recenzentów, w tym przez Walta Mossberga z "Wall Street Journal", ale potrzebują więcej uwagi ze strony producentów - zaznacza Elop.
Kolejnym krokiem ma być naprawa relacji z operatorami komórkowymi, co może być o tyle trudne, że część z nich otwarcie stawia na Androida. - Nokia jest nas wielkim i ważnym partnerem. Jeśli zrobi telefon dla sieci czwartej generacji na systemie Android, na pewno szybko go weźmiemy - mówi Katherine Barnes, szefowa działu urządzeń i technologii amerykańskiego T-Mobile. - Dla nas Android to system strategiczny, wszystkie pozostałe traktujemy czysto taktycznie. Bierzemy trochę telefonów na Windows, trochę na Symbianie, trochę innych - mówi "Gazecie".
Gdyby inni operatorzy myśleli podobnie, Nokia byłaby w tarapatach. Jednak Elop chce przekonać sieci komórkowe, dopuszczając je do podziału przychodów ze sprzedaży aplikacji na telefony Nokii. - Nasze aplikacje mają być dostępne w dowolnej części świata, a ich zakup będzie dopisywany do rachunku telefonicznego. Nasi klienci nie powinni zawracać sobie głowy kartami kredytowymi, bo w wielu krajach świata zwyczajnie nie mają kart, ale rachunki płacą - mówi Elop. I przekonuje, że dla twórców aplikacji takie rozwiązanie oznacza większy rynek zbytu i większe przychody.