Portugalia to dla Polaków kraj raczej obcy i daleki, bo to przecież drugi koniec Unii Europejskiej. Kojarzy się z FC Porto, sanktuarium w Fatimie, wyśmienitym winem porto, a w branży RTV-SAT także z antenami Famaval. Ale to nie wszystko - każdy kolejny pobyt w tym kraju może uzależnić! Podobno dopiero po piątej wizycie można poczuć prawdziwy klimat Portugalii, zauroczyć nie tylko słońcem, zabytkami, ale także ludźmi - zwykle spokojnymi, pogodnymi i uśmiechniętymi, a przede wszystkim lubiącymi dobrze zjeść i napić się wina. Polecamy kuchnię portugalską i brazylijską.
Do Portugalii najlepiej polecieć samolotem. Z Warszawy lata do Lizbony portugalska linia TAP i Ryanair. Liniami Ryanair za śmiesznie niskie pieniądze można polecieć z Warszawy, Krakowa, Wrocławia lub Berlina do Porto czy Lizbony. Najlepiej wybrać się tam od września do lutego. Jest tam dużo cieplej i słoneczniej niż w Polsce, choć czasami mocno poleje, a ceny hoteli poza sezonem śmiesznie niskie - nawet 30-50 euro. Ocean Atlantycki jest zimny, nawet latem, więc - nie licząc Algarve - o morskich kąpielach np. w Porto można zapomnieć. Podczas zimy ocean jest burzliwy i sztormowy. Wtedy jednak przy bryzie od oceanu najlepiej poczuć smak świeżych krewetek i innych owoców morza, siedząc w nadmorskich knajpkach w Espinho. Takiego smaku nie sposób poczuć zamawiając... mrożone krewetki w Polsce - do tego te niskie ceny za takie smakołyki.
Portugalia to doskonała kuchnia i miejscowe wino, pijane podczas obowiązkowego lunchu podczas dnia pracy. Nikt tam się nie upija, życie toczy się spokojnie, przez to chyba Portugalczycy często się uśmiechają.
Kto trafi do Porto już na lotnisku zostanie zaskoczony ogromnym i nowoczesnym budynkiem portu lotniczego, przy którym Okęcie czy Balice to karzełki. Wrażenie robi też stadion piłkarski FC Porto.
Równie charakterystyczny jest most Ponte Dom Luís I z 1886 roku nad rzeką Douro, projektu ucznia Gustawa Eiffla. To nad brzegami Douro są wytwórnie słynnego porto, tu stoją urocze barki, którymi spławiano tradycyjnie wino z plantacji do wytwórni porto.
Warto się tam wybrać na wycieczkę i degustację, nie mówiąc o zakupach najdroższych gatunków, np. z rocznika daty urodzenia podróżnika (najstarsze spotkaliśmy z 1904 roku - butelka kosztuje majątek). Polak zwykle nie zna historii powstania wina porto. Otóż, gdy Anglicy i Holendrzy upodobali sobie tamtejsze winnice, wywożąc do swych krajów portugalskie wino, to często po drodze na morzu nim docierało do celu psuło się.
Anglicy z Portugalczykami wpadli na pomysł lekkiego wzbogacania wina, co wzmocniło trunek. Słodkie i mocne porto tak przypadło do gustu angielskim damom, że porto zrobiło światową karierę.
Ten samo równie urokliwie wygląda w nocy - podświetlony robi niesamowite wrażenie, zarówno z dołu, jak i ze wzgórz.
Jeśli chodzi o anteny, to na budynkach w Portugalii jest mnóstwo zainstalowanych anten satelitarnych, choć nie aż tyle co w Polsce. Zaskakuje fakt, że jest dużo anten parabolicznych dla systemów zbiorczych. Poza tym widuje się anteny offsetowe dla platform Meo i Zon ustawionych w kierunku satelity Hispasat - 30°W.
50 km od Porto w Vale de Cambra są zakłady produkcyjne firmy Famaval, które produkują anteny satelitarne i stojaki. Rocznie produkuje się ponad 4 mln anten satelitarnych, które są eksportowane do Francji, Włoch, Anglii, Niemiec, Polski, ale także do poza europejskich krajów - Brazylii, Indii, Angoli.