

Jest rządowy projekt dopłat do elektrycznych i wodorowych pojazdów. Dopłatę w wysokości do 36 tys. zł do zakupu samochodu elektrycznego przewiduje projekt rozporządzenia ministra energii o wsparciu z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Według branży samochodowej , jeśli projekt wejdzie w życie, to rynek „elektryków” nabierze rozpędu, a klienci zaczną się interesować samochodami na paliwo niekonwencjonalne: prąd i wodór.
Projekt rozporządzenia dotyczy nie tylko wsparcia pojazdów elektrycznych, ale także przewiduje możliwość wsparcia z FMT (Funduszu Niskoemisyjnego Transportu) takich obszarów jak wytwarzanie biopaliw lub innych paliw odnawialnych, budowa infrastruktury paliw alternatywnych (CNG, LNG i energii elektrycznej), oraz zakupu nowych pojazdów, z podziałem na te służące do transportu publicznego i do innych celów.
Transport publiczny
W przypadku transportu publicznego wsparcie sięga 50 proc. kosztów:
- do 1 mln 45 tys. zł na jeden autobus elektryczny,
- do 720 tys. na jeden trolejbus,
- do 150 tys. na autobus napędzany CNG lub LNG,
- do 2 mln zł na autobus napędzany wodorem.
Transport niepubliczny
Dla pojazdów, służącym do innych celów niż transport publiczny projekt przewiduje do 36 tys. zł dopłaty w przypadku zakupu nowego pojazdu elektrycznego. Kontrowersyjny jest zapis, że to dealerzy aut elektrycznych otrzymywaliby dopłatę i mieliby sprzedać klientom samochód po cenie niższej od rynkowej o jej wysokość. Problem w tym, że dealerzy to mogą wykorzystać (tak się dzieje nieraz z panelami solarnymi czy pompami ciepła), że nieświadomy klient niby bierze dotację, a zyskuje tak naprawdę tylko dealer, który sprytnie zawyża cenę o te dotację.
Projekt precyzuje, że dealerzy muszą w umowie sprzedaży zawrzeć taki warunek: „zapewnienie trwałości i użytkowania pojazdu objętego wsparciem zgodne z przeznaczeniem przez co najmniej 2 lata".
Wsparcie dla infrastruktury
Projekt przewiduje też wsparcie budowy/rozbudowy infrastruktury dla energii elektrycznej, CNG i LNG oraz wodoru:
- dla standardowej stacji ładowania do 25,5 tys. zł (za mało!),
- dla stacji ładowania energią elektryczną o dużej mocy 150 tys. zł.
- dla stacji CNG do 750 tys. zł,
- dla LNG - 1,2 mln zł,
- dla wodoru - 3 mln zł.
Warunkiem jest świadczenie ogólnodostępnych usług i ciągła eksploatacja infrastruktury przez co najmniej 3 lata.
Zgodnie z obowiązującą ustawą o elektromobilności, wsparcie, na jakie teraz mogą liczyć kupujący samochody elektryczne to:
- zwolnienie z akcyzy,
- wyższe odpisy amortyzacyjne,
- możliwość korzystania z buspasów
- darmowe parkowanie w płatnych strefach.
Niestety to za mało, aby byli potencjalni zainteresowani „elektrykami" w Polsce.
W Polsce w 2018 r. sprzedano 704 hybrydy plug-in oraz 620 samochodów całkowicie elektrycznych. W UE sprzedano w tym czasie łącznie 300 tys. osobowych aut elektrycznych - najwięcej w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Francji.
W Polsce średnio auto elektryczne jest dwukrotnie droższe od swojego konwencjonalnego odpowiednika.
źródło: meJeśli chcesz otrzymywać wyczerpujące informacje z serwisu MRT Net, zaprenumeruj nasz Newsletter